Stanisław Harla
Stanisław Harla urodził się 20 lipca 1912 roku (lub w 1908 roku jak podają inne źródła)
we wsi Zaborcze, gmina Przecław, wówczas województwo rzeszowskie.
Po ukończeniu szkoły podstawowej uczęszczał do szkoły średniej,
naukę przerwał z powodu choroby ojca.
Stanisław Harla (20 VII 1908/1912 – 7 V 1977)
poeta z Zaborcza, gmina Przecław
W okresie międzywojennym prowadził aktywną działalność społeczna,
między innymi organizował strajki rolników.
W tym czasie należał do lewicowego, chłopskiego ruchu literackiego
skupionego wokół pisma „Wieś – Jej pieśń”.
W 1934 roku brał udział w Zjeździe Literatów Ludowych w Krakowie.
Gospodarował samotnie w rodzinnej wsi Zaborcze
na małym gospodarstwie rolnym.
Wiersze jego zostały zamieszczone w licznych antologiach:
„Od Bugu i Tatr do Baltyku”(Lublin 1965), „Wieś tworząca” t. II (Lublin 1966),
„Wieś tworząca” t. III (Lublin 1968), „Wieś tworząca” t. IV (Lublin 1970),
oraz w „Antologii współczesnej poezji ludowej” (Warszawa 1972),
antologii poezji twórców ludowych ziemi rzeszowskiej
„Pozdrowienie mojej ziemi” (Rzeszów 1981), i zbiorze Jego wierszy
„W blasku i rytmie słowa” (Lublin 1996).
Ukazywały się również na łamach czasopism, np. „Kameny”.
zebrała i opracowała: Józefa Krzak
Stanisław Harla zmarł 7 maja 1977 roku w Zaborczu.
Został pochowany na Cmentarzu Parafialnym w Rzochowie.
Krytycy zajmujący się poezją ludową z uznaniem mówią
o dokonaniach literackich poety z Zaborcza,
np. literat Aleksander Leszek Gzela pisał;
„Twórczość Stanisława Harlii jest wyrazem bardzo dojrzałego pisarstwa,
a tematyka, którą zajmuje się poeta, daleko wybiega poza środowisko wiejskie”.
Droga
Zastanawia mnie ta droga
Opisana przez Ożoga,
Bo to jedna z naszych dróg,
Wiodąca pod kartofliska,
Rozdeptana , nędzna, śliska,
Której nie jest znany bruk.
Na tej drodze pod wikliną
Pod kołami wozów gliną
Świeże ślady bosych nóg,
A mimo ze licha, śliska,
Jest mojemu sercu bliska,
Bo to jedna z naszych dróg.
Nic dziwnego, że ta droga
Jest natchnieniem dla Ożoga,
Że go wiedzie pod sam próg,
I że po niej jest mu blisko
Do bydlątek na pastwisku,
Wszak to jedna z naszych dróg.
____________________________________
Chata
Tam, gdzie mojej chaty strzecha,
Idę z łąk i wracam z pól,
I cierpienie, nawet ból -
Wszystko do mnie się uśmiecha.
Ciasna izba, niskie progi,
Słabe ściany, lecz wśród ścian
Jestem królem, jestem pan:
Samodzielny, lecz ubogi.
Wielkie są przyrody siły,
Lecz przed burzą mija strach,
Gdy nad głową własny dach
I kąt memu sercu miły.
Chata nie zna mistrzów farby,
Lecz w niej cały tan mój świat
Kręci się od wielu lat,
Więc jest droższa mi nad skarby.
____________________________________
Błądzę
W dalszej wędrówce przez ten świat
Poprzednie moje ślady
Przykrywa śniegu biały kwiat
I nie ma na to rady.
Odtąd się kręcą wszerz i wzdłuż
Moje zmęczone nogi
I nie trafiają wcale już
Na trop właściwej drogi
A kiedy wśród tych śnieżnych pól
Podążam bez pamięci,
To czuje w sobie tylko ból
I w głowie mi się kręci.
Przecinam ślady własnych stóp
W tym marszu przez manowce
I krążę wśród zawianych dróg
Jak zabłąkane owce.
Za to, że zawsze spieszę się,
Że brak na wszystko czasu
Tak nierozważnie w drogę tę
Wyruszam bez kompasu.
_____________________________
ORZĘ
W opromienione słońcem rano
Niewymownie się cieszę,
Że ziemię rozoraną
Zostawiam za lemieszem.
Opadają na boki
Skiby jak pajdy chleba,
A ja wchłaniam ich uroki
Pod jasnym dachem nieba.
Brodzę w spulchnionej glebie
Tam i z powrotem,
Aż odnajduję sam siebie
W tej pracy przed mym płotem.
Dostrzegam przy tym płocie,
Że szkapa w pianach cała,
Lecz cóż? Do orki jeszcze uwrocie,
Więc zachęcam ją: „wio, mała!”
Takie chwile to raj - dla wrony.
Rozradowana głośno kracze
I spogląda, jak zagony
Kładą się za oraczem
___________________________________
Relaks
Idę dla nerwów odprężenia,
Na spacer się udaję sam.
-Koledzy – mówię - do widzenia.
Dodaję: - Ja was dobrze znam.
Jesteście, co mniej już nie dziwi,
Wulgarni, sztuczni, hałaśliwi.
W takich to chwilach zmysły ostrzę,
Intuicyjne szukam dróg.
Zjawiska nawet mi najprostsze
Nie wymykają się spod ócz
I w miarę dalszych moich kroków
Widzę nie tylko ruch obłoków.
Przecież wokół mnie – mimo ciszy –
Panuje nieustanny ruch.
Już ucho moje dobrze słyszy
Brzęczenie kilku głodnych much,
A nawet żaby okaz młodych
Widzę, jak rzuca się do wody.
Zatapiam się po czubek głowy
W przyrodzie, czuję wiatru wiew,
A w taki czas odprężeniowy
To nawet lubię ptaka śpiew,
Śpiew , co się z kilku dźwięków klei,
Pełen radości i niedzieli…
____________________________________
Jesień
Lecą liście jesienią… jesienią,
Żałobą się okrywają drzewa,
Wicher całą porusza przestrzenią,
I ponuro akordami śpiewa…
Gasną… gasną pastusze ogniska
I za morze znikają skowronki,
A na pola – na płowe ścierniska
Płyną przędzy pajęczej koronki…
Giną kwiaty kochane… kochane,
W gajach milknie ptasząt serenada,
A na niwy pługiem rozorane
Zdąża szybko jesieni parada…
Lecą… lecą złocistą kaskadą
Martwe liście nad pustą dolinę
I nielicznych barw grają tyradą
O wędrówce w bajeczną krainę…
Odlatuje daleko… daleko
Piękno lata i czar ciepłych godzin,
Z chmur płynących łzy obficie cieką,
Przy asyście jesieni narodzin…
_____________________________________
Lipiec
Chyli się do snu dzień lipcowy,
Żali się ścięty zboża kłos,
W trudzie się kłonią nasze głowy,
A wiatr osusza z potu włos.
Jak oko sięgnie, dookoła
Wszędzie widoczne ,,lalki” zbóż,
To chleb się rodzi w pocie czoła,
Mimo powodzi, słot i susz.
Od wsi wyraźniej lecą głosy,
Do odpoczynku wabią nas,
Księżyc się zjawia w perłach rosy,
Na powrót już najwyższy czas.
A syte do wsi zdąża bydło
Nad rozszemranej rzeki brzeg,
I tylko koń gryzie wądzidło,
W Galop zamienia zwykły bieg.
Zda się, że wszystko idzie sprawnie,
Że czas dożynek odbyć ,,fest”
I serce nie łka tak jak dawniej,
Ale… To ,,ale” zawsze jest…
_____________________________________
Piszę
Gdy w spracowane biorę ręce
Pióro, gdy piszę pierwszy znak,
Zamieram cały w srogiej męce,
Każda cząsteczka boli tak ...
Ja temu wcale się nie dziwię,
Że cały się przemieniam w słuch,
Że śledzę, jak mnie nieszczęśliwie
Kaleczy, rani, każdy ruch ...
Gdy składam wierszy mych kolumny,
Króluje we mnie tylko zło,
Nawet, że gwoździem są do trumny
Nie wiem, bo na co, po co to?
Ten nie spełniony kielich życia
Czy rzeczywiście kruchy tak?
Zbyt wiele mam w nim do wypicia,
A on już pęka? To zły znak ...
Bez względu na me dalsze losy
Przygarniam pióro do swych rąk,
Mimo że ból targa za włosy,
Że dalej gniecie pasmo mąk ...
____________________________________-
Polana
Janowi Szczawiejowi
Fiołków polana
Odmalowana
Przez mistrza Jana.
Z klubu w Warszawie
Patrzy ciekawie,
Śni sen na jawie.
Dęby dokoła,
Słyszy dzięcioła,
Stuka … i woła.
W środku polana
Słońcem zalana,
Umiłowana.
Zapachów wiele
I kwiat się ściele,
W sercu wesele.
Tych miejsc z zapałem
Broni swym ciałem
Przed ludzkim szałem.
Lecz czary pali
Ostrze ze stali
Zajadłych drwali…
___________________________-
Polana
Janowi Szczawiejowi
Fiołków polana
Odmalowana
Przez mistrza Jana.
Z klubu w Warszawie
Patrzy ciekawie,
Śni sen na jawie.
Dęby dokoła,
Słyszy dzięcioła,
Stuka … i woła.
W środku polana
Słońcem zalana,
Umiłowana.
Zapachów wiele
I kwiat się ściele,
W sercu wesele.
Tych miejsc z zapałem
Broni swym ciałem
Przed ludzkim szałem.
Lecz czary pali
Ostrze ze stali
Zajadłych drwali…
__________________________
Wisłoka
Powiat mielecki, a w nim rzeka
Rozpędem swoich fal ucieka
Do Wisły, która na nią czeka.
Lecz się nie zbada miarą oka,
Jaka jest długa, jaka szeroka
Kapryśna rzeka ta..… Wisłoka.
W krajobrazu tuli się uroczy
I rozmarzone pieści oczy,
Kiedy miarowo wody toczy.
Dla wypoczynku ludzi grono
Wychodzi na przyrody łono,
Na skarpę wierzbową ocienioną.
Zwłaszcza jeżeli kto jest młody
I w upał tęskni do ochłody,
Do tej podbiega zaraz wody.
Przy wodzie plaża, a na plaży
Widzi się tyle ładnych twarzy,
I tę, o której serce marzy.
następna » |
---|